Forum Gracze24 Strona Główna Gracze24
Dla graczy
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

FIFA 15 - recenzja

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Gracze24 Strona Główna -> Recenzje gier
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Admin
Administrator



Dołączył: 27 Lis 2014
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:51, 06 Gru 2014    Temat postu: FIFA 15 - recenzja

[link widoczny dla zalogowanych]

Kiedy wprowadzasz nowości, musisz liczyć się z tym, że nie wszystko się uda. FIFA 15 tego doświadcza, choć ewolucyjne zmiany można ocenić głównie na plus.



Przed premierą tegorocznych odsłon gier piłkarskich odbyło się tradycyjne stroszenie piórek i przeprowadzanie akcji zaczepnych. Twórcy Pro Evo stwierdzili, że FIFA to ping-pong - i nie chodzi tu rzecz jasna stricte o tenis stołowy, a o to, że gra jest uproszczona do maksimum, a piłka wędruje tu spod jednego pola karnego w okolice drugiego. Zdobywanie pięknych bramek jest na porządku dziennym, a taktyka zostaje zepchnięta na plan dalszy. EA Sports na te zarzuty odpowiedziało, że w grach chodzi przede wszystkim o czerpanie z nich przyjemności i dobrą zabawę. Te słowa, choć prozaiczne do granic możliwości, przeszyły mnie na wskroś i przypomniały, dlaczego to właśnie FIFA jest grą piłkarską numer jeden na świecie. Tu każdy może być tak dobry jak Messi czy Ronaldo, wykonywać triki, których w prawdziwym życiu nie uda mu się opanować, i strzelać bramki, które na orliku przyjęto by z ogólnym niedowierzaniem, gromkimi okrzykami i innymi niekontrolowanymi wybuchami emocji.
Grywalność to dla twórców serii FIFA aspekt numer jeden, nie inaczej jest oczywiście w tegorocznej odsłonie. EA Sports stawia jednocześnie kolejny krok, a nawet kilka, w stronę realizmu, nie oddalając się jednak od nadrzędnej wartości. Kręgosłup gry pozostał niezmieniony, natomiast zmiany, które naniósł zespół EA Canada, są znaczące, a jednocześnie nie rewolucjonizują rozgrywki. Nowości da się odczuć szczególnie na pececie, gdzie po raz pierwszy FIFA zawitała w wersji unowocześnionej, na silniku nowej generacji EA Sports Ignite. Pociągnęło to za sobą co prawda znaczący wzrost wymagań sprzętowych, ale na odpowiedniej konfiguracji można cieszyć się z płynnej, a jednocześnie pięknej i unowocześnionej gry.




FIFA 15 sprawia, że piłkarze wydają się bardziej... ludzcy. Mniej przypominają roboty z niezachwianymi sylwetkami oraz perfekcyjnym strzałem, dryblingiem i podaniem. Stają się tacy, jakich widzimy ich na stadionach czy w ekranach telewizorów. Droga ku takiemu obrazowi zawodników rozpoczęła się już w poprzedniej odsłonie i słynnym już "odskakiwaniu piłki" przy jej standardowym przyjęciu. Teraz jest tego znacznie więcej. Potknięcia i wywrotki są na porządku dziennym. Po zderzeniach piłkarze nie biegną dalej jak gdyby nic się nie stało, a zostają wytrąceni z rytmu biegu i musi minąć trochę czasu, nim powrócą do właściwego sobie sposobu przemieszczania się. Umiejętne zastawianie piłki odgrywa ważniejszą rolę niż kiedykolwiek - i to nie tylko w grze statycznej, ale także, a wręcz przede wszystkim, podczas dryblingu. Nie ma łatwych strzałów i pewnych bramek z 20-25 metrów.
Jak udało się to osiągnąć? Ekipa EA Canada musiała działać wielotorowo. Przedpremierowe zapowiedzi to nie mrzonki - FIFA 15 rzeczywiście rozwija się w aspektach, na których kampanię budowali marketingowcy Electronic Arts. Największą bodaj zmianę zawdzięczamy fizyce zderzeń. Piłka nożna jest sportem kontaktowym i po najnowszej odsłonie serii FIFA wreszcie widać to jak na dłoni. Nie ma mowy o sytuacjach, w których defensor zagrodzi drogę napastnikowi, a ten po prostu położy mu rękę na ramieniu i rozpędzony minie go niczym treningową tyczkę. Każdy kontakt ma znaczenie.


Walka cielesna toczy się zresztą nie tylko w parterze, ale także w pojedynkach powietrznych. Preludium jest wywalczenie sobie jak najlepszej pozycji do wyjścia w górę - już wówczas pracują ręce, by subtelnie odepchnąć przeciwnika i wypracować sobie nad nim choćby lekką przewagę. Wygrana główka to już tylko ukoronowanie dobrego przygotowania. Wszystko to toczy się oczywiście w ekspresowym tempie, dlatego nie ma zbyt wiele czasu na podziwianie efektów swojej pracy. Jest ona jednak doskonale widoczna i w tych ułamkach sekund. To samo można zresztą powiedzieć o pogoni za zawodnikiem drużyny przeciwnej i ciągnięciem go za koszulkę. Przytrzymywany piłkarz wreszcie upada, a sędzia gwiżdże faul. Walka bark w bark to już nie tylko przepychanka ciałem - teraz pracują i ręce. Na interwencje w polu karnym trzeba uważać podwójnie, bowiem sprokurowanie rzutu karnego jest prostsze niż dotychczas. Wystarczy, że nasza interwencja będzie o ułamek sekundy spóźniona, a przeciwnik wyląduje na trawie i arbitrowi nie pozostanie nic innego, jak wskazanie na wapno.




Aby efekt był zadowalający, masę pracy musieli wykonać ludzie od animacji. Każdy kontakt jest inny, a składa się na niego masa elementów: od postury piłkarzy, przez prędkość, z jaką się poruszają, aż po sytuację, w jakiej dochodzi do ich zderzenia. Każda taka sytuacja powinna więc skutkować innym rezultatem w postaci odmiennie wyglądającego upadku. FIFA 15 staje w tym względzie na wysokości zadania. Podobnie jest zresztą w chwili, gdy zawodnik traci równowagę czy ląduje po wyskoku. Czasami jedynie wydaje się, że zawodnicy startują do piłki zbyt ospale, jakby mieli w nogach znacznie więcej niż te kilkadziesiąt minut meczu. Wchodzimy tu także na pole sztucznej inteligencji. Reakcje graczy, którymi akurat nie sterujemy, często są niezadowalające - nieraz zdarzyło mi się, że zamiast barykadować drogę do bramki, moi obrońcy torowali ją nacierającemu wściekle napastnikowi z drużyny przeciwnej. Sam też zresztą z takiej autostrady wielokrotnie zdążyłem już skorzystać.
Przeciwwagę dla nowego systemu kolizji stanowi unowocześniony drybling. Teraz to już nie tylko sztuczki techniczne połączone ze sprintem. Wciśnięcie przycisku gwarantującego zachowanie większej kontroli nad piłką faktycznie sprawia, że futbolówka nie odskakuje na określoną, zawsze tę samą odległość, ale pozostaje w naszym zasięgu nawet gdy poruszamy się szybciej od truchtu. Łatwiej jest w ten sposób lawirować między masywnymi obrońcami, którzy tylko czekają na to, by móc swą siłę fizyczną przeciwstawić finezji. Najlepsze jest to, że nie trzeba mieć do tego nadzwyczajnych umiejętności. Wystarczy wnikliwa obserwacja tego, co dzieje się na boisku i wyczekanie na odpowiedni moment.




Z drugiej strony najmniejszy błąd w ustawieniu defensywy skutkuje natychmiastowym skarceniem (co ma też związek z wcześniej wspomnianymi niedociągnięciami SI). FIFA 15 w solowych akcjach ofensywnych staje się prostsza, za to obrona potrafi być prawdziwą zmorą - zwłaszcza jeśli grasz z osobą, która te niedociągnięcia umie bezlitośnie wykorzystać. EA Sports weteranom serii nie daje popaść w rutynę i każe uczyć się pewnych rzeczy od nowa. Jedną z nich jest właśnie praca w destrukcji, choć o rewolucji takiej jak dwa lata temu - przyniosła ją ze sobą FIFA 13 - mowy nie ma.
Urealnienie gry następuje też dzięki zachowaniu samej piłki. Futbolówka częściej kozłuje, co utrudnia oddanie precyzyjnego strzału. Po odbiciu się np. od blokującego uderzenie obrońcy, a następnie od murawy, nabiera charakterystycznej rotacji i przyspiesza. Z jednej strony mamy zatem większą kontrolę, ale z drugiej EA Sports dosypało nieco przypadku. Taka mieszanka może wypaść jedynie na korzyść, a najbardziej uzdolnieni fachowcy od wirtualnego futbolu już udowadniają, że zmiany te nie są im wcale takie straszne. Najlepsi zawsze się dostosują - i to z nie




Najmniejsze wrażenie z zapowiadanych przez twórców gry FIFA 15 zmian wywarło na mnie zachowanie bramkarzy i prezentacja meczów. Animacje golkiperów, podobnie jak piłkarzy z pola, zostały zmienione i dopasowane do nowych zachowań, ale prezentują się one mniej korzystnie. Może to jedynie kwestia przestawienia się z dotychczasowych ruchów, tym niemniej na razie przynajmniej niektóre zachowania, jak łapanie piłki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w otoczeniu kilku zawodników, wygląda dość sztucznie. Pewne jest natomiast, że w parze z animacjami poszła zmiana zachowań bramkarzy - i jest to zmiana na korzyść. Golkiperzy potrafią wyciągnąć piłki, których nawet nie dotykali we wcześniejszych odsłonach, ale nieraz popełniają też błędy, o które jeszcze w FIFA 14 byśmy ich nie podejrzewali. Jednym z nich jest odbijanie piłki prosto pod nogi innego napastnika, co zresztą gracze namiętnie wykorzystują.
Prezentacja meczu nie wprawia mnie z kolei w takie osłupienie, jakiego się spodziewałem. Owszem, grafiki z prezentacją składu przed meczem wyglądają przednio, ale już przewijanie nazwisk w pasku u dołu ekranu w trakcie spotkania bardziej przeszkadza niż ekscytuje. Podobnie jest z przerywnikami filmowymi, w których zawodnicy w sposób niewerbalny demonstrują swoje emocje. Reakcje na trybunach na wydarzenia na boisku nie sprawiają, że po plecach przechodzi dreszcz - zmiana względem ubiegłorocznej odsłony jest w tym względzie raczej kosmetyczna. Uwagę warto natomiast zwrócić na to, co dzieje się po strzelonym golu: obraz przełącza się na inną kamerę, a obraz lekko się rozmywa. Zabieg ma dodać wydarzeniom boiskowym dramaturgii, ale w moje poczucie estetyki nie trafia. Podobnie jak soundtrack, który w tym roku wydaje mi się wyjątkowo nijaki.




FIFA 15 od lat przyciąga trybem FIFA Ultimate Team i nie inaczej jest w tym roku. Bez wahania stwierdzam, że ten moduł to najlepsze, co od lat spotkało piłkarską serię EA Sports. Uzależniający do bólu, ekscytujący dzięki licytacjom, poszukiwaniom wzmocnień, rozczarowaniom i miłym zaskoczeniom czekającym w paczkach z kartami - w tym roku ma swoje wzloty i upadki. Dodatkową atrakcją jest możliwość zaplanowania swojego składu w specjalnej zakładce. Dzięki temu od razu wiadomo, jak dany piłkarz wkomponuje się w zespół. Zaprzeczeniem całej idei kolekcjonerstwa wydaje mi się natomiast możliwość wypożyczania najlepszych zawodników na świecie. Owszem, każdego z oferowanych na tej zasadzie graczy można przygarnąć do swojego teamu tylko na kilka meczów, i to dopiero po wdrapaniu się na odpowiedni poziom, ale posiadanie w swojej kolekcji takich tuzów, jak Messi, Ibrahimović czy Hazard, powinno być wielkim przywilejem, a nie rozdawaną na prawo i lewo atrakcją.
Dwiema najgorszymi wpadkami, jakie odnotowałem w FIFA 15, są: praca sędziów i komentarz. Arbitrzy rozdają czerwone kartki jak cukierki - wystarczy jeden nieostrożny wślizg nawet na połowie przeciwnika, by wylecieć z boiska. Przebieg meczu traci na płynności przez przerywanie akcji gwizdkiem, choć śmiało można by było zastosować przywilej korzyści. Błąd ten byłby do przełknięcia, gdyby nie zdarzało się to w sytuacjach, w których zagrożenie bramki przeciwnika jest bardzo realne.




Sprawozdawcy wypowiadają z kolei swoje kwestie często w totalnie nietrafionych momentach. Po połowie zakończonej jednobramkową przewagą jednej ze stron nieraz słyszałem, że mamy za sobą jednostronne 45 minut, choć swoje sytuacje miały oba zespoły. Każdy piłkarz o nazwisku Toure, włącznie z jednym z najlepszych zawodników na świecie, Yayą Toure z Manchesteru City, nazywany jest Kolo Toure, każdy Kone to Arouna Kone. Dariusz Szpakowski i Włodzimierz Szaranowicz potrafią nas raczyć przyjemnymi dykteryjkami, jak choćby historią tego, co stało się ze stadionem Highbury po tym, jak londyński Arsenal przeniósł się na nowy obiekt, by po chwili o tym samym Arsenalu powiedzieć, że od czasu przeprowadzki na Emirates Stadium nad zespołem ciąży klątwa i nie może on wygrać żadnego trofeum (od kilku miesięcy nie jest to już prawdą - w minionym sezonie Kanonierzy zdobyli FA Cup).
FIFA 15 na komputerach osobistych w okresie premierowym notuje też wpadki techniczne. Serwery nie są przygotowane na taki nawał aukcji w FUT, czego można doświadczyć wieczorami w internetowej aplikacji. Grze zdarza się zawiesić - głośno zrobiło się zwłaszcza o crashach przy wyświetlaniu logo EA Sports na początkowym ekranie i wysypywaniu się do systemu w trakcie rozgrywania pierwszego meczu. Ja doświadczyłem drugiego z wymienionych problemów, a dodatkowo kilka razy FIFA 15 zawiesiła mi się podczas późniejszych spotkań - czy to w pojedynku ze sztuczną inteligencją, czy też w trybie sieciowym. Pozytywnie zaskoczyło mnie za to działanie gry online - tylko raz napotkałem na problemy z nawiązaniem połączenia z serwerami EA.




FIFA 15 nie jest rewolucją. Niektórzy na nią czekają, inni wolą drogę ewolucyjną. Ta droga jak na razie wychodzi serii na dobre, toteż nie zamierzam krytykować nowej odsłony za to, że nie wywraca wszystkiego do góry nogami. Ostatecznym argumentem za produkcją ekipy EA Canada jest syndrom "jeszcze jednego meczu"; ten głód, który czuje się po wyłączeniu gry; te minuty, kwadranse i godziny, które spędza się przy aplikacji internetowej FIFA Ultimate Team. FIFA 15 go wywołuje, i to w stopniu nie mniejszym od poprzednich odsłon. Zmiany wniesione przez nową część pchają serię w słusznym kierunku przy jednoczesnym pozostaniu przy dotychczasowym pomyśle na piłkę nożną. Niestety, niektóre wpadki są na tyle poważne, że ocena nie może być wyższa niż 7,5.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Sob 13:53, 06 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Gracze24 Strona Główna -> Recenzje gier Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin